Restauracja Belvedere od lat znana jest z bardzo wysokich wymagań stawianych nowym osobom w zespole. Jak to się stało, że coraz częściej otwiera ona drzwi dla młodych utalentowanych ludzi, którzy pragną zdobyć rynek polskiej gastronomii?
Artur Zymerman: Słowa „coraz częściej” sugerują, że miała w tym względzie miejsce jakaś rewolucja w ostatnim czasie (uśmiech). A przecież drzwi Belvedere zawsze były otwarte dla młodych ambitnych ludzi. Wyznajemy bardzo prostą filozofię – w kuchni, tak jak w życiu – entuzjazm młodości powinien się łączyć z pewną ręką bardziej doświadczonych mistrzów kuchni. Daje to niezmiennie inspirujący rezultat, którego głównymi beneficjentami są Goście naszej restauracji.
Kolejnych członków zespołu Belvedere dobiera Pan niezwykle starannie. Jakie wymagania trzeba spełnić, by otrzymać szansę uczenia się od najlepszych?
A.Z.: Przede wszystkim chęć do nauki oraz pewna wizja całości pracy restauracji. Lubię myśleć o Belvedere jak o doskonałym mechanizmie, w którym każdy, nawet najmniejszy trybik ma znaczenie. Klienta, który do nas przychodzi, interesuje przede wszystkim wyjątkowy smak potraw, jednak nie mniej liczy się dla niego również sposób ich serwowania, jakość obsługi oraz szczególny wystrój restauracji. Od nowego pracownika wymagamy przede wszystkim zrozumienia tej całościowej misji, przy pomocy której staramy się uwieść naszych gości.
Co sprawiło, że spośród wielu kandydatów na stanowisko Szefa Kreatywnego restauracji Belvedere wybrał Pan właśnie Sebastiana Olmę?